17 grudnia 2010

Ken Kesey "Lot nad kukułczym gnizadem"

McMurphy, szuler, dziwkarz i zabijaka, udaje wariata, żeby się wykpić od odsiadywania wyroku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym jawi mu się jako dobry żart do chwili, kiedy się dowiaduje, że nie odzyska wolności, dopóki nie uznają go za "wyleczonego". Decyzja należy do Wielkiej Oddziałowej, z pozoru uosobienia słodyczy i dobroci, w rzeczywistości sadystki znęcającej się nad pacjentami. McMurphy, który dotąd buntował przeciwko niej chorych, nagle zaczyna rozumieć, że musi ukorzyć się przed nią, jeśli chce opuścić szpital. Ale czy gotów jest dać się pokonać bezdusznemu Kombinatowi, który złamał tyle istnień ludzkich?
Książka ta jest uważana za klasykę literatury. Dlaczego? Może ze względu na jej ponadczasowość oraz poruszanie problemów społeczeństwa.  Na mnie osobiście nie zrobiła aż tak dużego wrażenia.
Jest to książka przedstawiająca losy osób znajdujących się w szpitalu psychiatrycznym, widziana oczami Indianina udającego głuchoniemego. Autor potrafi wciągnąć czytelnika w świat osób, którym często towarzyszy smutek, lęk i samotność. Lecz potrafiącym również cieszyć się z rzeczy drobnych. 
Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz