Tajemniczy Pan Owen zaprasza na odciętą od świata wyspę dziesięciu gości, których pozornie nic ze sobą nie łączy. W dniu przyjazdu okazuje się, że gospodarz nie pojawi się na wyspie. Zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami, służba odtwarza płytę, na której pan Owen oskarża kolejnych gości o zbrodnie, które popełnili, a których nie da się im udowodnić. Gdy każda z osób znajduje w swoim pokoju dziecięcy wierszyk o kolejno znikających Murzynkach, nikt nie spodziewa się, że jeszcze tej samej nocy rozpocznie się makabryczna zabawa.
Goście Pana Owena giną kolejno w rytm dziecięcej wyliczanki. Umierają w różny sposób, od otrucia cyjankiem potasu do rozbicia głowy. Po przeszukaniu wyspy goście dochodzą do wniosku, że pan U.N.Owen (wymowa angielska zbliżona do uknown, czyli nieznany) jest tak naprawdę jednym z gości. Gdy na wyspę przybywa policja, w nowoczesnej willi znajduje już tylko dziesięć ciał. Opierając się na obserwacjach i notatkach części osób, dochodzi do sprzecznego wniosku - z jednej strony nikt nie mógł opuścić wyspy przed przyjazdem policji, z drugiej na wyspie nie ma żywego ducha, a do tego śmierć ostatnich trzech osób wydaje się nie mieć rozwiązania - żadna z nich nie mogła w świetle zaistniałych faktów i okoliczności doprowadzić do śmierci dwóch towarzyszy i swojej.
Naprawdę polecam :)
Moja ocena: 5,5/6